Aktualności

E.C. KRÓL, TRZY TOMY GOEBBELSA

Wydawnictwo Bellona wznawia trzytomowe wydanie Dzienników Josepha Goebbelsa, ministra propagandy Trzeciej Rzeszy i jednego z najbliższych współpracowników Adolfa Hitlera w przekładzie i opracowaniu oraz ze wstępem Profesora Eugeniusza Cezarego Króla. Z tego powodu zadaliśmy kilka pytań, temu wybitnemu badaczowi i historykowi.

Dlaczego podjął się Pan udostępnienia polskim czytelnikom zapisków człowieka, który stał się symbolem agresywnej, kłamliwej i cynicznej propagandy w służbie zbrodniczego reżimu odpowiedzialnego za wywołanie II wojny światowej i miliony ofiar?

Prof. Eugeniusz Cezary Król: Dzienniki ministra oświecenia narodowego i propagandy Rzeszy (RMVP) to bodaj najbardziej obszerne w skali światowej źródło autorstwa wpływowego polityka. Łącznie to około 35 tysięcy znormalizowanych stron (część tekstu jest rękopisem), napisanych w latach 1923–1945. Już choćby z tego powodu należy się tym zapiskom przyjrzeć, nawet jedynie w postaci wyboru, obejmującego w trzech tomach blisko 2500 stron. Decyduje jednak nie tyle objętość, ile ranga tego źródła, autorem jest przecież szef resortu odpowiedzialny nie tylko za propagandę, ale i za „oświecenie narodowe”; takim  terminem określano w Trzeciej Rzeszy zarządzanie szeroko rozumianą kulturą, a więc mass mediami (prasa, radio, początki telewizji), teatrem, plastyką i literaturą.

Dlaczego Dzienniki Goebbelsa są cennym źródłem historycznym i o czym możemy się z nich dowiedzieć?

Prof. Eugeniusz Cezary Król: Pamiętając o bezwzględnym, cynicznym i wręcz zbrodniczym charakterze posunięć Goebbelsa, należy też pamiętać, że był to jeden z najbardziej inteligentnych nazistów, a przy tym błyskotliwy mówca i człowiek swobodnie władający piórem. Podkreślić też trzeba, że na ogół dzienniki, wspomnienia i pamiętniki poddaje się przez oddaniem do druku procedurom redakcyjnym, które często zmieniają w daleko idącym stopniu ich zawartość. W przypadku dzienników Goebbelsa autor nie miał na to czasu, bieg wydarzeń u schyłku II wojny światowej spowodował, że materiał nie został poddany autocenzurze i innym zabiegom „porządkującym”. Mówiąc najogólniej, te dzienniki, przy oczywistym założeniu ich subiektywności,  to jedno z najbardziej reprezentatywnych źródeł do dziejów Trzeciej Rzeszy, uwzględniających nie tylko obszaru propagandy i kultury, ale także polityki wewnętrznej i zagranicznej państwa narodowosocjalistycznego. Decydowała o tym stale umacniająca się pozycja Goebbelsa w elicie władzy Trzeciej Rzeszy. Im bliżej końca II wojny światowej, tym jego polityczna rola była w tej elicie coraz silniejsza.

Na kartach Dzienników Goebbels okazuje wręcz nabożną cześć Adolfowi Hitlerowi. Czy jego wiara w Führera była niezachwiana, czy we wszystkim się z nim zgadzał, czy kiedykolwiek go skrytykował?

Prof. Eugeniusz Cezary Król: W początkowym okresie swojej kariery politycznej Goebbels okazywał sporo nieufności Hitlerowi, sympatyzował z jego rywalami do przywództwa  w NSDAP – z braćmi Ottonem i Gregorem Strasserami. Odważył się nawet w jednej z notatek diarystycznych skrytykować tekst Mein Kampf. Później już  do tej książki, podobnie jak i do jej autora, miał rzeczywiście iście nabożny stosunek, stał się twórcą kultu Führera jako główny architekt propagandy totalnej Trzeciej Rzeszy. W późniejszym czasie próbował dwukrotnie przeciwstawić się woli Hitlera. Raz – wiosną 1943 roku, po klęsce stalingradzkiej, kiedy lansował pomysł „deklaracji wschodniej”: użycia środków politycznych dla pozyskania narodów ZSRR do walki z systemem  stalinowskim. To się wtedy nie udało, bo Führer uznał, że wszelkie korekty postępowania w trakcie wojny mogą zostać uznane za objaw słabości Trzeciej Rzeszy.  Po raz drugi i ostatni, kiedy w kwietniu 1945 roku odmówił opuszczenia bunkra Hitlera pod Kancelarią Rzeszy i pozostał ze swoim wodzem aż do jego i własnej śmierci. Nagrodą za lojalność było objęcie urzędu kanclerza – dosłownie na kilka godzin.   

Pański wybór z Dzienników Goebbelsa zawiera liczne zapiski dotyczące Polski i stosunków polsko-niemieckich. Jak nazistowski dostojnik postrzegał Polskę i Polaków, politykę okupacyjną w Polsce w latach 1939-45?

Prof. Eugeniusz Cezary Król: Przygotowuję monografię na temat Polski i Polaków w dziennikach Goebbelsa i w tym celu dokonuję analizy stosownych zapisków diarystycznych zarówno pod względem rzeczowym, jak też ilościowym. Z moich obliczeń wynika, że o Polsce i Polakach Goebbels  sporządził kilkaset notatek różnej objętości. Generalnie rzecz biorąc, jego stosunek do spraw polskich był nacechowany małą wiedzą i dużym poczuciem wyższości. W polityce propagandowej kierował się odpowiednimi zaleceniami Führera. Gdy na przykład w latach 1934 –1938  Hitler realizował koncepcję ocieplenia relacji niemiecko-polskich, Goebbels całkowicie się jej podporządkował, określając ją w dziennikach jako „małżeństwo z rozsądku z Polską”. Kiedy Polska w 1939 roku została najechana, a potem poddana bezwzględnej okupacji, propaganda niemiecka krzewiła z wielką intensywnością obraz polskiego śmiertelnego wroga zarówno w kategoriach państwowych, jak też etnicznych i rasowych. Instrukcje dla prasy niemieckiej nakazywały traktować tak Żydów i Cyganów, jak i Polaków jako „robactwo”, podlegające bezapelacyjnemu wytępieniu. W późniejszym okresie II wojny światowej propaganda wobec Polski i Polaków stała się bardziej zniuansowana. Przykładem może być potraktowanie zbrodni katyńskiej. Nie zmieniało to jednak w niczym sytuacji, w której Polskę i Polaków traktowano przedmiotowo, w kategoriach bezwzględnej eksploatacji i terroru.

Goebbels w 1943 roku ujawnił i rozdmuchał propagandowo zbrodnię katyńską. Co było celem tego przedsięwzięcia? jak Goebbels oceniał postawę aliantów zachodnich i ZSRR wobec sprawy polskiej?

Prof. Eugeniusz Cezary Król: Sprawa Katynia, to jedna z dominant propagandy Goebbelsa na tematy polskie; poświęcił jej ponad trzydzieści, najczęściej szczegółowych, wzmianek w swoich dziennikach. Głównym celem było oczywiście poróżnienie sojuszników i do pewnego stopnia to się udało, bo ZSRR wykorzystał odkrycie zbrodni katyńskiej jako pretekst do zerwania stosunków dyplomatycznych z rządem RP na obczyźnie i do przyspieszenia przygotowań do tworzenia zrębów nowej, podporządkowanej Moskwie, powojennej państwowości polskiej. W całości strategia Goebbelsa się nie powiodła, bo zachodni sojusznicy Polski – Wielka Brytania i USA – woleli  na ołtarzu „wielkiej polityki”, uprawianej pospołu  z ZSRR, poświęcić swojego polskiego sprzymierzeńca. Dodatkowym celem propagandy katyńskiej było rozpowszechnianie tezy o odpowiedzialności za zbrodnię Żydów, funkcjonariuszy  NKWD. Nawiązano więc do klasycznego schematu o zbrodniczej „żydokomunie”. Niezależnie od tej antyżydowskiej obsesji należy jednak podkreślić, że notatki ministra propagandy Trzeciej Rzeszy na tematy polskie z lat 1943-1945  zadziwiają dużą przenikliwością, działania z jednej strony ZSRR, z drugiej strony USA i Wielkiej Brytanii. Goebbels bez trudu rozpoznawał cele radzieckie i bezradność wobec nich zachodnich aliantów, a także – co tu dużo mówić – ich wyrachowanie wobec polskiego alianta. Szczególnie te zapiski nie utraciły swojej wartości poznawczej.

Goebbels uchodzi za mistrza propagandy politycznej. Przypisuje mu się cyniczną maksymę, że „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”. Czy jego działania i przemyślenia mogą inspirować (i czy inspirują) współczesnych polityków i piarowców?

Prof. Eugeniusz Cezary Król: A jeśli tak, to może lepiej byłoby zamknąć zapiski Goebbelsa w sejfach i nigdy do nich nie wracać lub wręcz je zniszczyć? Nie należę do badaczy, którzy uważają, że jak się o czymś nie mówi i nie pisze, to taki problem przestaje istnieć. Moim zdaniem trzeba czytać i analizować zapiski ministra propagandy Trzeciej Rzeszy, gdyż wiele jego pomysłów, metod i technik znajduje nadal zastosowanie na obszarze oddziaływania masowego. Oczywiście trzeba pamiętać o uwzględnianiu stosownego kontekstu politycznego – inaczej wygląda propaganda w politycznych systemach demokratycznych i niedemokratycznych – i technologicznego, przecież narzędzia uprawiania propagandy od czasów Goebbelsa ogromnie się pod względem technicznym zmieniły. Niemniej warto rozważać takie, być może prowokacyjne, tezy o tym, że Goebbels „nie wszystek umarł”, albo że jego „duch krąży” po współczesnych środkach masowego przekazu. Wystarczy choćby zastanowić się nad kształtem współczesnej reklamy – to przecież młodsza siostra propagandy – na przykład w różnych kanałach telewizyjnych i radiowych oraz w internecie. Czy przypadkiem nie dostarczają one ilustracji dla innej, lansowanej przez Goebbelsa kardynalnej zasady, nota bene przejętej ponoć od Napoleona: aby propagowane hasła były skuteczne, należy je upraszczać i ustawicznie powtarzać. Czy tak się nie dzieje we współczesnych mass mediach?

Dziękujemy za rozmowę!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *